sobota, 2 maja 2015

Rzecz o współodczuwaniu i empatii

(Na podstawie teorii : Adama Smitha, Davida Hume'a i Herberta Spencera, czyli mój chleb powszedni)  


O empatii słyszymy coraz częściej. Dobry mediator dzięki empati potrafi sprawnie rozwiązywać konflikty. Podobno jest ona przydatna w kontaktach międzyludzkich a może nawet jest to klucz do prawdziwych, głębokich relacji?


Dorosły człowiek może mieć problem z uczeniem się od zera takiej postawy, jeśli nie posiada w sobie takich zdolności. Aczkolwiek jest to możliwe. Nie jest ona związana z inteligencją. Dlatego warto pamiętać ,że empatię najskuteczniej kształtuje się we wczesnym dzieciństwie. Już w kilka miesięcy po urodzeniu niemowlęta reagują na zdenerwowanie osób ze swego otoczenia tak, jakby coś nieprzyjemnego przydarzyło się im samym, i na przykład płaczą na widok łez innego dziecka. Ta właściwość (zgodnie z jedną z teorii przywiązania Johna Bowlby'ego) znika ok.3 roku życia, gdy dzieci uświadamiają sobie, że ból drugiej osoby, nie jest ich bólem.Wtedy też zaczynają się różnić między sobą wrażliwością na zmartwienia innych. Niektóre próbują pocieszać zmartwionych, inne się wyłączają. Dlaczego tak jest? Według amerykańskich psycholożek Marian Radke-Yarrow i Carolyn Zan-Waxler sposobem, w jaki rodzice strofują/krytykują swoje dzieci. Podobno większą empatię wykazują te maluchy, których rodzice zwracają uwagę na krzywdę, jaką wyrządziły innym swoim zachowaniem. Duże znaczenie ma też reakcja samych rodziców na czyjeś zmartwienia. Dzieci, naśladują zachowania rodziców a wiec obserwując zachowania, wytwarzają całe mnóstwo reakcji empatycznych.

Empatia - to „Wczuwanie się w stany – szczególnie uczuciowe – innych osób, przechodzące niekiedy w rzeczywiste zestrajanie własnych stanów emocjonalnych ze stanami innych osób” – cytując „Słownik psychologiczny”.
Co ciekawe w języku greckim empatia oznacza cierpienie - i jest to kolejna być może definicja opisująca tą właściwość. Wysoka umiejętność odczuwania tego co przeżywa druga osoba, powoduje ból u nas samych, jesli mówimy o cierpieniu oczywiście.

Między innymi filozof David Hume żyjący w 18 wieku stworzył to pojęcie wraz z nim także etyk i ekonomista Adam Smith. Obaj uczeni wprowadzili do nauki pojęcie „współodczuwania”. Ale mocno związany z tym pojęciem jest także Herbert Spencer (angielski socjolog i filozof) Krótko opisze teorie każdego z nich. Myślę, że przedstawiając trzy postawy odnoszące sie do tego zjawiska , każdy będzie mógł wybrać to które rozumienie jest dla niego bliższe i z którym może sie utożsamić.

Hume w „Traktacie o naturze ludzkiej” pisał twierdzenie za którym ja osobiście podpisuje sie zupełnie :  „Żadna z cech ludzkiej natury nie jest bardziej godna uwagi, zarówno w samej swej istocie, jak i w konsekwencjach, jakie rodzi, niż skłonność do odczuwania współczucia w stosunku do innych, do uzyskiwania na drodze porozumiewania się informacji o ich skłonnościach czy uczuciach, jakkolwiek byłyby one odmienne lub sprzeczne z naszymi”.

Opisywał też proces, który do tego prowadzi: „Nienawiść, uraza, szacunek, miłość, odwaga, wesołość i melancholia; wszystkie te rodzaje namiętności odczuwane są przeze mnie bardziej dzięki możności porozumiewania się, niż poprzez mój temperament czy usposobienie. (...) Jeżeli jakiekolwiek uczucie idzie w parze ze współczuciem, początkowo rozpoznawalne jest ono jedynie dzięki śladom, jakie pozostawia, oraz pewnym zewnętrznym objawom, dającym się uchwycić w czyjejś twarzy czy w rozmowie, znakom, które przekazują ukrytą treść. Treść ta w pewnym momencie zmienia się we wrażenie i uzyskuje taką moc i żywotność, że w końcu staje się namiętnością samą w sobie i rodzi emocję, która w swej sile równa jest pierwotnemu uczuciu”.

Tak więc Hume zdolność do odczuwania współczucia traktował jako następstwo procesów poznawczych, w szczególności zdolności do porozumiewania się. Smith natomiast w swoich poglądach na naturę organizacji społeczeństw, używając pojęcia „współodczuwanie”, nawiązywał do poglądów utylitarystów, szczególnie do odłamu entuzjastów a entuzjaści wskazywali, że ludzie kierują się w swoim postępowaniu nie tylko egoizmem, ale także sympatią. Uważali, że ludzkim postępowaniem kieruje zmysł moralny, a jedną z naturalnych pobudek działania człowieka jest sympatia dla innych istot. Bo istota ludzka kieruje się nie tylko wyrachowaniem, lecz również entuzjazmem. Entuzjaści twierdzili, że dzięki sympatii interes osobisty harmonizuje z interesem ogółu. I to według mnie jest utopijna, piękna wizja :)

Smith uważał, że ludzie sami nakładają sobie wewnętrzne ograniczenia, hamując tym samym indywidualne motywy egoistyczne. A tym, co powściąga motywy egoistyczne i skłania do szeroko rozumianej współpracy oraz do godzenia różnych interesów, jest właśnie możliwość współodczuwania – ta szczególna więź uczuciowa, której doświadczamy, obserwując stany emocjonalne innych ludzi: współczucie dla nich, kiedy są smutni, radość, którą podzielamy, gdy się cieszą. Współodczuwanie jest możliwe dzięki sile wyobraźni. Same zmysły nie dostarczają bowiem takich informacji. Smith twierdził, że dzięki wyobraźni „umieszczamy siebie w sytuacji drugiego człowieka”, niejako wchodzimy „w jego ciało i stajemy się w jakiejś mierze tą samą osobą”. A więc prosty wniosek jest taki, że za pośrednictwem wyobraźni możemy doświadczyć doznań podobnych (ale nie o takiej samej intensywności) do tych, jakie przeżywa drugi człowiek.

Współodczuwanie było ważnym elementem teorii angielskiego filozofa i socjologa Herberta Spencera. Zwrócił on uwagę na to, że fundamentem funkcjonowania wielu gatunków, także ludzi, jest zdolność do organizowania się. Łączenie się w grupy ma charakter adaptacyjny i zaspokaja potrzeby afiliacji (czyli nawiązywania i utrzymywania pozytywnych kontkatów z innymi ludzmi)  – bycie z innymi stanowi źródło szczególnej przyjemności. Rezultatem takich potrzeb jest wysoki poziom kontaktów społecznych. Współodczuwanie rozwija się jako rezultat przebywania w grupie i możliwości dostrzegania sposobu reagowania innych jej członków.

A więc myślę, że warto....czasami nie myśleć tylko o sobie, wyjść poza swój egoizm, nie narzucać swojej wizji świata, swoich poglądów za wszelką cenę. Dać innym radość starając się ich zrozumieć,możliwość wykazania sie , wypowiedzenia, dając poszanowanie do innego odmiennego od nas zdania.
Voltaire mawiał tak:


"Nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania."